Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. W sumie to pewnie dlatego, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Tak bardzo mnie w tej chwili onieśmielał. Wpatrywałam się w jego twarz. Ciemne oczy cały czas były skierowanie przed siebie, co jakiś czas zerkając na mnie.
Zauważyłam, że jesteśmy już pod moim blokiem.
-To tu.- Odezwałam się po raz pierwszy od ponad dwudziestu minut. Podeszłam do drzwi i wpisałam kod. Gdy zapiszczało potwierdzenie kodu, chłopak otworzył przede mną drzwi i prowadziłam go do mojego mieszkania... Co pomyślą sąsiedzi? Przecież Tom dopiero się wyprowadził. Już wiem, jakie myśli będą miały w głowie te stare plotkary..."Dopiero co narzeczony się wyprowadził, a ona już następnego do domu sprowadza". Stare, wścibskie baby.... Otworzyłam drzwi od mieszkania. Weszliśmy i zamknęłam je z powrotem, na wypadek gdyby ten gnój chciał tu wrócić.... tak, chodzi mi o Toma.
-Ładnie tu.- Uśmiechnął się.
-Dziękuję. -Zarumieniłam się, gdy dostrzegłam biel jego zębów i radość w oczach. Jest taki piękny...Szybko potrząsnęłam głową, aby wybić z niej o nim takie myśli. -Siadaj.-Wskazałam ręką krzesło. Posłusznie wykonał moje polecenie, a ja poszłam do kuchni. Wracając z apteczką w ręku, w przedpokoju napotkałam zdjęcie.. przedstawiało szczęśliwą dziewczynę, która czuje się bezpiecznie w ramionach swojego ukochanego. To zdjęcie było zrobione dawno, podczas ślubu mojej ciotki. Kiedyś ramiona Toma były dla mnie azylem. Czułam się tam jakbym była chroniona przez kilkuset ochroniarzy.... Zakręciła mi się łza w oku na te wspomnienie. Byliśmy tacy szczęśliwi. Nie wiedziałam po czyjej stronie stoi wina, ale wiedziałam, że nie da już się tego odbudować. Może za bardzo skupiłam się na nauce....może mu się po prostu znudziłam? Wszyscy mi mówili, że jestem dla niego tylko zabawką, ale ja nie słuchałam. Zawsze wiedziałam lepiej..... Pamiętam dokładnie dzień, w którym się pierwszy raz spotkaliśmy.
Pojechałam z kółkiem biologicznym na wycieczkę do muzeum. Byłam skupiona tylko na nauce. Włosy miałam spięte w niski kucyk, nie miałam ani odrobiny makijażu. Na nosie miałam okulary. Ubrana byłam w za duże spodnie i workowatą bluzkę. Przyznam, że wyglądałam okropnie. Podziwiałam budowę ciała człowieka. Sporządzając notatki szłam przed siebie interesując się nauką. Nie wiedziałam co to jest zabawa, koleżanki a co dopiero koledzy.... Czułam się samotna i to uczucie zabijałam nauką. Rodzice byli dumni z moich osiągnięć, ale ja nie byłam z siebie dumna. Nie byłam normalną dziewczyną.... Wracając do tematu Toma:
Szłam przed siebie sporządzając notatki i nie zwracając uwagi na nic innego niż nauka.... Wpadłam w grupkę ludzi. Modnie ubrani uczniowie o kilka lat starsi ode mnie.... Pokazywali na mnie palcami i zaczęli popychać. Złapali mój zeszyt z notatkami i powyrywali z niego kartki. Łzy powoli spływały po moich policzkach. Podszedł do mnie wysoki chłopak i schował za swoje plecy. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, więc oparłam głowę o jego plecy. Już wtedy czułam się bezpieczna. Gdy zdałam sobie sprawę, że próbuje się odwócić odeszłam od niego na kilka małych kroczków. Nigdzie nie było tych okropnych ludzi. Obronił mnie....
Poznaliśmy się bliżej, aż w końcu byłam w nim zakochana po uszy. Nie wiem czy dalej nie jestem....
Poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu w talii. Odwóciłam się i zobaczyłam chłopaka z zaschciętą na twarzy krwią. Przyłożył dłonie do moich policzków i delikatnie otarł z nich łzy.
-Będzie dobrze. - Powiedział i uśmiechnął się pociesznie.
-Jesteś kochany, ale nic już nie będzie dobrze....
-To przez niego u mnie też płakałaś?-Zapytał. Powoli pokiwałam potwierdzająco głową. -Dupek. -Mruknął pood nosem.
-Wiem.Chodźmy do salonu, przemyję Ci rany.
-Ok. -Powiedział i pocałował mnie w policzek. Nie spodziewałam się tego. Powinnam mu chyba za to zwrócić uwagę, ale to było na prawde miłe. Poszedł już do salonu a ja stałam jak wryta z rumieńcami na polikach. Dotknęłam dłonią miejsca, które zetknęło się z jego ustami.
-Idziesz?!- Zawołał.
-Tak. Już lece!- Szybkim tempem poszłam do pomieszczenia, w którym na mnie czekał. Przemyłam mu ranę, założyłam opatrunek. Miałam już odejść, ale chłopak wstał i chwycił moją dłoń. Pocałował jej zewnętrzną stronę.
-Dziękuję.-Powiedział wdzięcznie.
-Przestań.... To chyba ja powinnam Tobie dziękować, że nie oskarżyłeś mnie o napad.-Zaśmieliśmy się cicho. Puścił moją dłoń i szedł w stronę drzwi.
-Jest późno. Nie boisz się iść?-Zapytałam. Miałam nadzieję, że zostanie. Czułam się bezpieczniej gdy ktoś był w domu, bo miałam przeczucie, że w każdej chwili może wejść tu Tom.
-Jeśli chcesz, żebym został, to po prostu to powiedz. Nie zbyt dobrze rozumiem gdy ktoś owija w bawełnę. Wolę mieć wyłożone karty.-Podrapał się po karku.
-Chcę żebyś został.-Powiedziałam bez wahania.
-Skoro zapraszasz mnie do siebie na noc, to może powiesz mi jak masz na imię... -Zobaczyłam na jego twarzy cwaniacki uśmieszek.
-Elizabeth.
-Pięknie....Ja jestem Greg.
-Chodź, pokażę Ci gdzie będziesz spał.-Zaprowadziłam go do pokoju dla gości.
Po kilku godzinach oboje leżeliśmy już w swoich łóżkach. Nie mogłam zasnąć...wierciłam się już jakąś godzinę. Gdy zaczęłam przysypiać usłyszałam, że przekręca się zamek w drzwiach. To pewnie moja przyjaciółka już wróciła z imprezy, ale wolałam się upewnić. Podeszłam do drzwi mojej sypialni i lekko je uchyliłam. Cholera! To Tom! Jak on tu się tu dostał?!
-Czego tu szukasz?!-Warknęłam do niego.
-Wróciłem do domu.-Powiedział jakby nigdy nic. Nie miał walizek, ani żadnej torby.
-Nie masz czego tu szukać.-Podszedł do mnie i popchnął na ścianę. Przygniótł mnie całym ciałem a nadgarstki trzymał jedną ręką nad moją głową. Był pijany. Czuć od niego alkohol na kilometr. Zaczął ssać moją szyję. Nie podobało mi się to. Próbowałam się wyrywać, ale nie miałam z nim szans. Ręką błądził po moim udzie, aż chwycił za majtki. Zsunął je w dół. Byłam w szoku. Nie mogłam nawet krzyczeć. Mężyczyzna, który za chwilę miał być moim mężem.... Teraz już wiedziałam, że to wszystko było udawane. Jego miłość była udawana. Gdy puścił moje ręce, aby rozpiąć rozporek odepnęłam go. Nie mocno, ale był pijany więc stracił równowagę. Założyłam majtki i znowu do mnie podszedł. Znowu znalazłam się przy ścianie. Wtedy dotarło do mnie, że w domu jest Greg.
-Greg!-Cisza...
-Jestem Tom, Eli...-Powiedział.
-Greg! Wstań.-Usłyszałam kroki. Widziałam, że drzwi od jego pokoju się otworzyły ale na szczęście Tom tego nie usłyszał. Greg się wystraszył. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem ale z mojego wyczytał pewnie strach.
-Zostaw ją, gnoju!-Powidział Greg. Gdy tylko Tom się odwrócił Greg uderzył go pięścią w noc. Tom zawył z bólu i upadł. -Wyjdziesz sam, czy Ci pomóc?-Warknął Greg do leżącego chłopaka. Tom jednak nie odpowiedział. Doczołgał się do drzwi i wyszedł. Natychmiast podbiegłam do Grega i wtuliłam się do niego. Łzy leciały z moich oczu niczym wodospad.
-Czy on coś Ci zrobił?-Zapytał opiekuńczym głosem Greg.
ty cioto jakie to okropne <33333 ;*
OdpowiedzUsuńCoraz więcej postaci coraz więcej uzfiejcheuxnrjcivi loffciam cię
OdpowiedzUsuńojej *.* O boze ! Tp jest asddffghjk ! ^^
OdpowiedzUsuń